poniedziałek, 30 marca 2015
BATIK Jądro ciemności
Obozowiska dzikich są rozłożone wokoło, a wodzowie ich przychodzą dzień w dzień zobaczyć pana Kurtza. Czołgają się... - Nie chcę nic wiedzieć o ceremoniach towarzyszących zbliżaniu się do pana Kurtza! - krzyknąłem. Ogarnęło mnie osobliwe uczucie, że takie szczegóły będą trudniejsze do zniesienia, niż owe głowy suszące się na palach przed oknami. Ten widok był ostatecznie tylko dziki, podczas gdy tamto zdawało się mnie przenosić od razu w jakąś bezświetlną krainę wyrafinowanej zgrozy, gdzie czysta, nieskomplikowana dzikość przynosi istotną ulgę jako coś, co ma prawo istnieć - jawnie - w blasku słońca.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz