S.Grochowiak
kanon
Oddechem poezji jest śnieg albo sadza Kiedy śnieg jest oddechem- krzewy stoją czarne A jeśli sadza- to oprósza dłonie Zakochanych lub katów Zarówno pobladłe Głową poezji krzak płonący w nocy Przy nim jednorożce łby mają wysmukłe Kruki- dzioby okute w pochewki ze złota W kolanach dziewcząt Rysują się słoje Ojcem poezji-jej bogiem-jej drwalem ten chory człowiek z drżącym kręgosłupem Z twarzą tak sztywną jakby bicz ją przeciął Lub cień Mkąncego na obłokach diabła
koniki :)
OdpowiedzUsuńsister-Dżasta